Ternaeben Pogoń zdobył brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski w sezonie 2010/11. To niespodziewany sukces dla Lęborka
Warto przypomnieć, że w sezonie 2009/2010 Lębork wywalczył wicemistrzostwo Polski. Wtedy w ekipie pod nazwą Ternaeben Pogoń byli: Bartosz Such, Patryk Jendrzejewski, Marek Prądzinski i Krzysztof Piński. Przed rozgrywkami edycji 2010/2011 lęborska drużyna mocno zmieniła swój skład. Ubyli Such, Jendrzejewski i Piński. Do pozostającego w barwach lęborskiego klubu Prądzinskiego dołączyli nowi gracze. Byli to: Patryk Chojnowski i Chińczyk Li Bochao. Podstawowym zadaniem zmienionej ekipy było utrzymanie się w superlidze. Po przeciętnej pierwszej rundzie (3 zwycięstwa, 6 porażek) nastąpiła poprawa. W rewanżowej serii tenisiści stołowi Ternaeben Pogoni zagrali jak na wicemistrzów Polski przystało. Wygrali 7 meczów i ponieśli tylko 2 porażki. W sumie w rundzie zasadniczej zdobyli 20 punktów, które pozwoliły im awansować do play off (strefy medalowej).
- Na półmetku ligi zdecydowanie bliżej byliśmy rywalizacji o utrzymanie, niż walki o medale. W drugiej rundzie sytuacja zmieniła się diametralnie, a to za sprawą głównie o wiele lepszej postawy Patryka Chojnowskiego - przypomniał Wojciech Potrykus, prezes sekcji tenisa stołowego w lęborskim klubie.
Jednak sport to nie matematyka, jest nieprzewidywalny i na tym polega jego doskonałość, potwierdzeniem tej tezy okazał się awans do play off. W półfinale ekipa z Lęborka trafiła na Bogorię. Drużyna z Grodziska Mazowieckiego to ekipa broniącą tytułu mistrza Polski. Właśnie w najważniejszej walce o złoto, rok temu zespół nasz uległ po heroicznych bojach 2:1. Tak więc w 2011 roku finałowej potyczki Lębork - Grodzisk Mazowiecki nie mogło już być. Ktoś musiał odpaść. Ten los spotkał lęborczan. Ternaeben Pogoń w dwóch meczach półfinałowych dzielnie stawiał czoła drużynowemu mistrzowi Polski, ale ostatecznie uległ mu po zaciętych grach 2:3. Ciekawostką jest fakt, że w obu spotkaniach tenisiści stołowi z Lęborka prowadzili z Bogorią 2:1.W związku z tym, że nie ma rywalizacji- już o trzecie miejsce, to automatycznie dwa zespoły przegrywające półfinały mogą się cieszyć ze zdobycia brązowego medalu. Poza Ternaeben Pogonią tym szczęściem mogła się podzielić także Gorzovia Gorzów Wielkopolski, która nie sprostała Olimpii Unii Grudziądz. Dla Lęborka tegoroczny brąz jest trzecim medalem tego koloru wywalczonym w historii klubu. Wcześniej zdobyto go w sezonach 1997/1998 i 2004/2005.
- W trakcie rozgrywek rundy zasadniczej o medalu nie myślałem ani nie marzyłem, ale, jak widać, niemożliwe stało się faktem - skomentował Marek Prądzinski, który występował w podwójnej roli jako zawodnik i trener. - Ten brąz jest dla mnie i moich kolegów z drużyny jest wielką niespodzianką. Cieszę się ogromnie z tego powodu. Dzięki temu poczułem się jeszcze bardziej dowartościowany. Praca, która została wykonana podczas całego sezonu, przyniosła piękny efekt. W Lęborku są bogate tradycje pingpongowe, które sięgają nawet lat pięćdziesiątych. Od połowy października 1976 roku w lęborskiej Pogoni udało się stworzyć sekcję tenisa stołowego. Jej losy były różne i zmienne, bo dotyczyły awansów i spadków ligowych. Obecnie sekcję tenisa stołowego reprezentują dwa zespoły; Superligi i trzeciej ligi z aspiracjami awansu do drugiej. W sumie trenujących jest ponad 30 graczy. Zaplecze stanowi także ruch amatorski. Około siedemdziesięciu osób uczestniczy w rozgrywkach amatorskiego pingponga. Są oni w przedziale wiekowym od dziesięciu lat do nawet sie-demdziesięciolatków.
- Jakie znaczenie ma dla pana ten brązowy medal? - zapytaliśmy Wojciecha Potrykusa.
- Ten brąz odbieram jako wyjątkowy sukces. Jestem szczęśliwy. To dla mnie naprawdę niezwykła chwila- wyznał działacz, tak samo jak przy okazji srebra z sezonu 2009/2010 i wicemistrzostwa Polski w sezonie 1996/1997.
Po raz pierwszy Lębork reprezentował Chińczyk. Li BoChao, żyje on tenisem stołowym. Cały czas chce się pokazywać i grać. W jego przypadku warta jest podkreślenia psychika. Wiadomo, że dobry zawodnik musi być dobrze wyszkolony technicznie, przygotowany fizycznie i odpowiednio nastawiony do walki. On ma takie nastawienie. Przy stole podczas gry jest wojownikiem, który nie boi się odpowiedzialności i nie pęka w trudnych sytuacjach.
Krzysztof Niekrasz/Głos Lęborka